Diario di Sokolica83, 14 lug 18

no nie ma😂 

A to niedobry 😼😼 

Skąd ja to znam....Kolacyjka po 22 to u mojej połówki normalny standard: pajdy chlebka, min. sztuk 5, kupne smarowajki i wędlina. I co? I przytyć "bardzo usiłuje bo za szczupły jest". Ech, oni życie na szczycie a my na limicie.. 

to tu jeszcze ten mit krazy jakoby godzina 18+ miala magiczna moc zwiekszania kalorii z jedzenia? 😅 

Gosia dokładnie tak jest!!! Vibo nie chodzi o godzinę 18+ tylko o to że nie ma szans na to aby po 22.30 siedzieć jeszcze 2 godziny aby przed snem ładnie się ułożyło hehe ogólnie mu zazdroszczę że je wszystko słodycze chleb majonez itp i nie ma rady na jego przytycie a ja od samego patrzenia tyje czasami hehe  

raczej chodzi o godzinę 18+ + zawartość talerza.  

Gosia2236, to chyba nie widzialas jak moj talerz potrafi wygladac o 22 :D  

Sokolica83, mysle ze po prostu rozni was aktywnosc w ciagu dnia :) 

dla mnie gorsze jest wąchanie, hehe. Niby po 22 głodna już nie jestem, ale jak wyjedzie z kuchni i zapachnie - zwłaszcza gotowcem na ciepło - no to mnie skręca..Nagle odkurzyłabym wszystko :) 

no to zatyczki do nosa i po problemie 😅 

Vibo żebyś wiedział:)) Wczoraj po 22 było wietrzenie i 15 minutowy rekonesans na ganku pomimo ulewy, hehe. Nie zawsze działa, ale wczoraj dali my radę :)) 

Vibo mój mąż ma teraz mniej aktywności... On od zawsze był ciężki w tuczeniu hehe....  

ja tez zawsze bylem 'ciezki w tuczeniu' a jak sie jednak spojrzy na calosc to pol zycia spedzilem na rowerze. gdy przestalem sie ruszac utuczylem sie w mig ;) 

mój mąż ma siedzącą pracę, nie uprawia żadnej aktywności fizycznej. Max to pół godzinny spacer z psem dziennie. Od dziecka jest szczupły, nigdy nie miał nadwagi, miewał niedowagę. Co do jedzenia - musi zjeść min. 5 razy dziennie, wybiera produkty wysoko kaloryczne, które ja omijam. W tym roku między styczniem a majem zrobiło się mniej mojego szczęścia o 6 kg. Stwierdził że faktycznie się zapuścił. No i próbuje się podtuczyć. Na razie jest + 2 kg. Ja z kolei 4 lata temu schudłam 35 kg, przez większość życia byłam otyła. Oceniając swoje dotychczasowe doświadczenia: tyję migiem, gdy tylko przestaję zwracać uwagę na to co jem: dobierać produkty i planować posiłki. Więc dostrzegam taką prawidłowość (to oczywiście moja życiowa obserwacja): ja gdy tracę kontrolę nad dietą - przybieram na wadze. Ale są ludzie - patrz moja połówka - u których brak kontroli nad dietą kończy się spadkiem wagi. I jest to dla nich problem. 

Gosia normalnie mam identycznie... Też schudłam ok 40kg i też zawsze miałam i mam tendencje to tycia a mój mąż 2 kg to max jakie przyswoi ale na chwilkę bo w ciągu dwóch dni jeżdżenia na rowerze już na 0blub nawet na minusie... Je ile i jak chce... No cóż takich ewenementow jest sporo i dużo bym dała aby też tak mieć... Jeść ile i co się chce i nie tyc....  

Czyli wiemy co czujemy:) No nie będziemy tak miały nigdy....Co prawda mój mąż kiedyś przyniósł mi z pracy artykuł o tym jak to w/g badań naukowych możliwe jest "wyłączenie" tendencji do tycia już po 8 - 12 miesiącach stosowania diety i zmiany stylu życia. Ale sprawdziłam na sobie - nie działa, więc nie ma co marzyć. Ooo....małżonek kolację sobie szykuje. Paróweczki poczułam...Taki lajf grubaski. 

40kg? Szacuneczek.  

chetnie zapoznam sie z tym artykulem. albo chociaz przytocz o co tam rzekomo chodzilo ;)  

Historia z artykułem wydarzyła się jakieś 5 - 6 lat temu. Czepiłam się go jak pieróg śmietany bo ta nowoczesna metodologia naukowa dawała nadzieję na kres mego cierpienia. Niestety jestem tyjącym dowodem na to, że el doopa i niestety nie mam już artykułu - nie zdecydowałam się go zatrzymać ze względów sentymentalnych. Ale generalnie dotyczył on badań nad ludzkimi genami i skłonności do zachorowań wynikających z uwarunkowań genetycznych. Autorzy powoływali się na badania, które dowiodły że stosując zbilansowaną dietę i aktywność fizyczną możemy wyłączyć geny predysponujące nas do otyłości. O to chodziło. 

w swietle wiedzy jaka posiadam dieta mozna jak najbardziej wplywac na ekspresje genow i hamowac np wystepowanie dziedzicznych chorob.. ale chyba troche tutaj przesadzili. moim zdaniem najbardziej skuteczne tutaj wydaje sie przedeptanie odpowiednich szlakow metabolicznych odpowiednio dlugo (czyt. szlakow metabolizmu tluszczy) i wowczas masz juz kontrole nad tym co sie z toba dzieje. widze po sobie. widze na co sobie pozwalam teraz a na co kiedys i 'tyje' dokladnie tak jak chce. w miesnie. tylko ze ja oczywiscie cwicze. i to tez specyficznie.. bo moj trening nie ma nic wspolnego z tym co inni robia na silowniach. i drugim wlasnie tutaj decydujacym czynnikiem jest masa miesniowa. dlatego nie ma lepszego mi znanego modulatora sylwetki jak trening calego ciala z ciezarami i dieta oparta o niskie wegle. trzeci aspekt to ilosc posilkow. im rzadziej sie je i wiecej w porcji to rowniez tym latwiej modelowac sylwetke. tez to przetestowalem. mozna zrec 1000kcal wiecej ale rzadziej i schudnie sie na takiej kaloryce mimo ze na 1000 mniej i czesciej sie tyje ;)